W minionym miesiącu bezrobocie w Polsce osiągnęło rekordowy
poziom. Z 8,8 proc. w czerwcu spadło do 8,6 proc. w lipcu. To najlepszy wynik,
jaki odnotował rynek pracy od 1991 r. Zdaniem ekspertów, to dobra wiadomość dla
gospodarki i pracowników, ale nie dla pracodawców.
Tendencja ta w dużym stopniu wpływa na sytuację na rynku pracy,
który zaczyna przechylać się na stronę pracownika. Przedsiębiorcy mają coraz
większe kłopoty w znalezieniu doświadczonych i wykwalifikowanych pracowników.
Szukający zatrudnienia nie godzą się natomiast na umowy śmieciowe i mają wyższe
oczekiwania płacowe.
Ta presja zaczyna powodować, że pracodawcy szukają bardziej
innowacyjnych rozwiązań, które jeszcze do tej pory nie były zbyt popularne w
polskich przedsiębiorstwach. Pracodawcy, tkwiący w mentalności niskich kosztów
i płac, niechętnie inwestowali w narzędzia, dzięki którym praca mogłaby być
bardziej efektywna. Niskie bezrobocie może to zmienić.
Przyczyną wzrostu zatrudnienia był dynamiczny rozwój
gospodarki, który pociągnął za sobą potrzebę tworzenia nowych miejsc pracy.
Znaczenie miała także zwiększona aktywność w sektorze prac sezonowych w branży
budowlanej, turystycznej czy gastronomicznej. Obecnie – jak zaznaczają
pracodawcy z Konfederacji Lewiatan – ujawnić się może jeszcze jeden czynnik
wpływający na spadek bezrobocia. Jest nim przechodzenie z bezrobocia do
bierności zawodowej, co jest konsekwencją poprawy sytuacji materialnej polskich
gospodarstw domowych po wprowadzeniu programu 500+. Pracodawcy od kwietnia
odnotowują już zwiększoną ilość składanych wypowiedzeń.
Zmiany odczują zatem przede wszystkim pracodawcy, którym
trudno będzie znaleźć fachowców, ale również po prostu rąk do pracy. Może to
doprowadzić do zahamowania rozwoju i negatywnie odbić się na samej gospodarce.
Źródło: GP