Związki zawodowe cały czas postulują
o podniesienie płacy minimalnej. Dążą oni do umiejscowienia jej
na poziomie połowy średniego wynagrodzenia w gospodarce narodowej.
Zdaniem związkowców pozwoli to pracownikowi na utrzymanie
drugiej osoby na poziomie minimum socjalnego. Ponadto, wzrost płac
minimalnych – jak twierdzą – ograniczy bezrobocie.
Z tym ostatnim argumentem nie zgadza
się rząd oraz pracodawcy, którzy uważają zgodnie, że
wyższe pensje oznaczać będą spadek zatrudnienia lub przeniesienie
części pracowników do szarej strefy.
Oficjalne dane statystyczne
potwierdzają jednak stanowisko związkowców. W 2002 r. płaca
minimalna wynosił 35,6 proc. przeciętnego wynagrodzenia, a stopa
bezrobocia osiągnęła poziom 19,7 proc. W 2012 r., kiedy pensje
wzrosły po kilku latach podwyżek do 42,6 proc., stopa bezrobocia
wynosiła 10,1 proc.
Dane statystyczne to jednak nie jedyny
czynnik, jaki należy brać pod uwagę przy analizie poziomu
bezrobocia. Zależy ono bowiem również od koniunktury
gospodarczej, wpływającej na inwestycje i popyt, od skutecznej
polityki rynku pracy, która powinna aktywizować osoby
bezrobotne, a także od podatków, standardów
edukacyjnych, poziomu zasiłku dla niepracujących oraz od
uzwiązkowienia pracowników.
Należy również pamiętać, że
wysokość płacy minimalnej może mieć wpływ na strukturę
zatrudnianych osób. Z badań wynika, że im wyższe
świadczenie, tym mniejsze zapotrzebowanie na absolwentów
szkół i ludzi młodych. Wynagrodzenie musi być dostosowane
do wydajności, a ta ze względu na brak doświadczenia zawodowego,
może być niższa u pracowników z krótkim stażem
pracy.
Źródło: DGP