1 stycznia rząd
ogłosił wytyczne, które mają na celu umożliwienie stopniowej
redukcji zużycia energii. Wynikają one z unijnej dyrektywy,
wskazującej konieczność zastosowania energooszczędnych rozwiązań.
Na drodze do wdrożenia wytycznych stoją jednak bariery
legislacyjne, finansowe oraz niska świadomość ludzi w tej kwestii.
Zgodnie z dyrektywą
UE do 2021 r. Polska musi ograniczyć zużycie energii o kolejne
31-38 proc. Przykładem budownictwa zrównoważonego pod względem
energooszczędności mają być budynki użyteczności publicznej.
Dla nich terminem są lata 2018-2019. Do tego czasu powinny one
obniżyć zużycie energii o 40 proc. Unijna polityka zmierza do
promowania budynków niskoenergetycznych, a nawet zeroenergetycznych
czy plusenergetycznych, czyli takich, które wytwarzają więcej
energii, niż jej zużywają.
Polski rynek nie
jest jednak przygotowany do takich zmian. Największe ograniczenia
wiążą się z brakiem stosownych narzędzi finansowych. Państwo
nie stosuje wystarczających zachęt, a dostępność dopłat jest
niska. Problem stanowi także brak wykwalifikowanej kadry w firmach
projektowych, a nawet wśród inwestorów. W przeprowadzonej
ankiecie75 proc. osób przyznało, że zmiany narzucone przez Unię
są korzystne, jednak tyle samo osób opowiedziało się za tym, że
Polska nie jest gotowa do wdrożenia nowych wytycznych.
Przedstawiciele branży uznali natomiast, że w upowszechnianiu
budownictwa energooszczędnego niezbędna jest edukacja rynku oraz
stworzenie obiektów pokazowych.
Konieczne jest
również wskazanie zarówno wad, jak i zalet takich budynków.
Eksperci wskazują, że mogą być one tańsze w eksploatacji,
zużywać mniej energii i w mniejszym stopniu wpływać na
środowisko. Mają jednak pewne ograniczenia podczas projektowania i
eksploatacji. Kwestią, która wymaga dalszych dyskusji jest
natomiast ich forma architektoniczna, a także sposoby
zoptymalizowania ich kosztów tak, aby nie były droższe od
rozwiązań tradycyjnych.
Źródło:
Newseria.pl